Cześć! :)
Nareszcie piszę, a to tylko dzięki paru dniom wolnym od szkoły.
Mamy oficjalnie wiosnę, z czego bardzo się cieszę, ponieważ to moja ulubiona pora roku. Wszystko odżywa i rodzi się na nowo. To naprawdę piękny widok. Wraz z wiosną na nowo rodzę się i ja. Ostatnio zauważyłam zmiany w moim zachowaniu. Przełamałam jeden z lęków - publiczne występowanie. 21 marca w mojej szkole odbyły się dni otwarte. Organizowana była Gala Talentów, na której wystąpiłam z koleżankami. Tańczyłyśmy zumbę do utworu Meghan Trainor - "Dear future husband". Stresa miałam ogromnego, ale w końcu jakoś to poszło. Z tym dniem też odkryłam pewną część siebie. Może to dziwne, ale gdy tańczyłam nie czułam "tego czegoś". Nie żyłam tańcem. Tańczę dla dobrej formy i lubię to, ale to nie jest moja pasja. Zauważyłam, że tym, czym żyję jest muzyka. Kocham to. Może też dlatego, że wychowywałam się w muzycznej rodzinie. Od dziecka słuchałam AC/DC, Nirvany, Comy itp. Codziennie w moim domu gościł klasyczny rock i blues. Gdy miałam 7 lat odkryłam w sobie talent. Umiem grać na perkusji i myślę, że w pewnym sensie mogę siebie nazwać perkusistką. Moim zdaniem, bakcyla zaszczepił we mnie mój tato. Jest perkusistą i to on uczył mnie wszystkich podstaw. Teraz ćwiczę sama. Mam w domu jakieś bębny i próbuję coś na nich grać. Niektórym może się to wydawać dziwne, że 15-letnia dziewczyna gra na perkusji. Przecież to bardziej dla chłopaków. A ja jestem inna i kocham to robić. :)
|
Pierwsza z lewej... "Jestę orełę" :D |
Co do przełamywania swoich lęków, ostatnio wystąpiłam też w kościele... To był zupełny spontan. Ksiądz nas tego samego dnia przekupił za szóstkę z religii. (Występowałam też z moimi koleżankami) Czemu dałam się namówić? Bo moja średnia z religii wynosi 2.0. I nie, nie żartuję. :D Jak widać, znajomość religii nie jest moją mocną stroną. :D
W poprzednim poście obiecywałam, że opiszę wam luty - jeden z moich ulubionych miesięcy. 15 obchodziłam swoje równe 15 urodziny i muszę przyznać, że były jednymi z najlepszych. :) 13 lutego, w sobotę, imprezy hucznej nie robiłam, zaprosiłam tylko dwie osoby. Zuzia i Martyna wręczyły mi świetny prezent - antyramę z naszymi wspólnymi zdjęciami. Oprócz tego dostałam jeszcze piękny bukiet kwiatów i czekoladę. Tego dnia poszłyśmy na deskę i śpiewałyśmy karaoke. :D Było naprawdę fajnie! 15 wypadł w poniedziałek. Niestety, swoje urodziny spędziłam w szkole. Ale i tak miałam dużą niespodziankę. Jak każdego dnia szłam do szafki. Gdy już przy niej byłam, zaniemówiłam. Zobaczyłam przyczepione balony z helem i bez oraz kartkę z napisem "Happy birthday!" W środku znalazłam jeszcze karteczkę z życzeniami. To było takie słodkie... :D Cały miesiąc był dla mnie szczęśliwy i pełen niespodzianek.
A jeżeli chodzi o urodziny, moje dwa łubuzy skończyły w marcu kolejny roczek więcej. 2 marca 10 lat skończył Rudek, a 24, 3 latka Alex. Ten czas tak szybko leci... Niedawno Rudolf był w wieku Alexa. :D
Już w niedzielę Wielkanoc. Jak co roku spotkamy się przy stole, by wspólnie świętować zmartwychwstanie Pana. Macie jakieś swoje tradycje w ten dzień? :) Szukacie jajek, czy może się nimi bijecie? :D U mnie tradycją jest bitwa na jajka. Wygrywa ten, którego jajko zostanie "nieuszkodzone". Ja niestety bardzo rzadko miewam czempiony... :P Już nie mogę się doczekać!
Angie